Tennis Forum banner

Magda Linette

254K views 2K replies 112 participants last post by  norolim 
#1 ·
In my opinion she's the most talented player out of all our girls born in 1992. She's now in semis of a very strong 10k in Turkey and during past 2 weeks she's beaten some very good players including former WTA #83 Beygelzimer :)
 
#207 · (Edited)
^^
I didn't say "many" priorities. It's not like she wants to become a top model or something. :lol:
I simply mean that tennis and school are equal for her. She wants to pass matura first well and go and study something decend, like Andrea Petković did. She's not interested in anything "average" like e.g. Radwanskas.

Anyway she lost to Julia Babilon today. 26 36
 
#210 ·
It would be fine if it was a science forum....:eek:
I'm looking forward seeing Magda in top 50 or at least where Aga is, but it won't happend unless she decides to concentrate on tennis rather than study.
But I'm Linette's fan so I trust that she can do both things if she says so:D

And don't mention Petković, she's nowhere close to Isia:rolleyes:
 
#212 ·
I totally respect the fact that she wants to do well at her Matura exams. However, it needs to be said, that this exam is VERY overrated. When you're 18 it feels like this is the defining moment in your life but reality is the exams itself is quite easy. I'm sure that if she talked to Radwanska's, they would confirm that. It would be a shame if she put her career on hold for that reason.
Ask any high school graduate - "Maturka - bzdurka"
 
#218 ·
I totally respect the fact that she wants to do well at her Matura exams. However, it needs to be said, that this exam is VERY overrated. When you're 18 it feels like this is the defining moment in your life but reality is the exams itself is quite easy. I'm sure that if she talked to Radwanska's, they would confirm that. It would be a shame if she put her career on hold for that reason.
Ask any high school graduate - "Maturka - bzdurka"
from all that's been said there, this is the most disturbing to me. why would she need to ask Radwanskas of all people? she sure has some other peers you know. besides, if she wants to study sth not related to sports at some real university, then good result is essential. though it's true that matura is easy and it doesn't require months of preparations.
i also think she should do everything to make the most of this great opportunity that playing AO qualis is. that's how most of great careers start. and it's not only about the result - even if she were to lose in QR1, the experience is priceless. it would be great if she had this experience before playing GS qualis on her favorite surface.
 
#217 ·
Występ Linette w Australian Open: bardziej nie niż tak

Siedem finałów w dziesięciu turniejach usadowiło Magdę Linette w Top 200 rankingu co najmniej do połowy przyszłego roku. Na wielkoszlemowy debiut trzeciej rakiety kraju możemy jednak poczekać do Roland Garros 2011, choć i ta opcja stoi pod znakiem zapytania.

Gdy w sobotnim finale debla w Zawadzie dostała piłką w biodro od Pauli Kani, to był jeden z tych niewielu momentów, kiedy jej oblicze wyraża w czasie gry emocje inne niż pełne skupienie. Koncentracji przy trzech piłkach meczowych zabrakło za to dzień później w grze o tytuł singlowy przeciw Sandrze Záhlavovej (WTA 89), ale jeszcze tej jesieni Linette może mieć szanse na pierwsze zwycięstwo nad zawodniczką z Top 100.

Od środy w Przerowie (cykl ITF, pula nagród 25 tys. dol.), potem być może 13 grudnia w Dubaju (75 tys. dol.) - takie są plany Linette na końcówkę niesamowitego sezonu, w którym jeszcze w marcu była notowana poza pierwszym tysiącem rankingu. 20 września weszła do Top 200, zostając drugą singlistką w Polsce. Od sierpnia do września wygrała 21 kolejnych meczów (wszystkie w turniejach o puli nagród 25 tys. dol.; łącznie z eliminacjami), co jest rekordem w historii zawodowego tenisa w kraju.

W przyszły poniedziałek Linette ponownie będzie drugą singlistką w kraju i znów zanotuje najlepszy ranking w karierze. Poznanianka wyprzedzi Urszulę Radwańską. To jednak ta ostatnia jest dziś jedyną Polką, która na pewno przystąpi do Australian Open (do eliminacji). Za występem Linette w Melbourne są poważne głosy na nie:

Pierwszy - Logistyka. W ostatniej dekadzie listopada należałoby już wiedzieć czy w styczniu będzie się w Australii. To najodleglejszy dla Europejczyków ląd, który w jednym okresie sezonu staje się stolicą światowego tenisa. Pierwsze Polki, Renata Barańska i Iwona Kuczyńska, wystąpiły w Australian Open w 1989 roku, a siedem lat potem jako pierwsza mecz wygrała tam Magdalena Grzybowska. - Ogromnie wiele doświadczenia daje już samo to, że przebywa się wśród najlepszych, trenuje i gra obok nich - mówi Kania, rówieśniczka Linette, uczestniczka juniorskiego Aussie Open w tym roku. Tymczasem wyznający politykę systematycznej pracy i głęboko przemyślanych wyborów sztab Linette nie ryzykuje wylotu na antypody już teraz, bo...

Drugi - Brak doświadczenia. Z czterech wielkoszlemowych turniejów juniorskich Linette nie wystąpiła tylko w Melbourne. Poczuła już atmosferę Roland Garros, All England Club i Flushing Meadows, gdzie wszędzie ma nadzieję i szansę powrócić jako tenisistka zawodowa. W takiej sytuacji wyprawa do nowego miejsca, najbardziej "egzotycznego" i najgorętszego Melbourne, musiałaby zostać poprzedzona rekonesansem. - Gdybyśmy się tam wybrali, to na pewno wcześniej. Magda musiałaby mieć szansę przyzwyczaić się do nowego dla niej typu kortów twardych - tłumaczy Jakub Rękoś, trener poznanianki. Ale wielkoszlemowa kariera Linette może zacząć się od Europy także, a może przede wszystkim z innego powodu...

Trzeci - Szkoła. Od września odwiedzała swoją poznańską Szkołę Mistrzostwa Sportowego w sumie tylko przez parę tygodni. A zaległości narastają. Wielu sportowców nie przejęłoby się sprawą, ale nie mająca w związku z nauką wysokie ambicje Magda. - Ona nie celuje w trójki - zapewnia Rękoś. Linette uczy się w przerwach między treningami i meczami, nawet podczas turniejów. W maju przystąpi do egzaminu dojrzałości, który ma otworzyć jej drzwi do dobrych studiów (32. w rankingu WTA jest 23-letnia Andrea Petković, która skończyła szkołę wyższą zanim poświęciła się tenisowi).

Matury bezpośrednio poprzedzają Roland Garros (od 17 maja). Nawet jeżeli Linette do maja miałaby całkowicie zająć się nauką, niewiele zmieni to jej sytuację w rankingu, bo w pierwszej połowie 2010 roku zdobyła mały ułamek wszystkich posiadanych obecnie punktów. Od czerwca prawdziwy galop. Czy w tym okresie zagrała jakiś naprawdę zły mecz? - Słabe też jej się zdarzają - nie koloryzuje sytuacji Rękoś.

W pierwszych dniach lutego, w pierwszym tygodniu po zakończeniu Australian Open, Linette może być niezbędna kadrze narodowej, która w Izraelu będzie grała o awans do barażów o Grupę Światową II Pucharu Federacji. Jeżeli wciąż niezdolna do gry będzie Agnieszka Radwańska, kapitan Tomasz Wiktorowski stanie przed naturalnym wyborem drugiej obok Urszuli Radwańskiej singlistki. - Trener Wiktorowski pracuje w PZT i dlatego cały czas pozostajemy w kontakcie - mówi Linette, dla której debiut w reprezentacji będzie kolejnym ważnym krokiem w pięknym rozwoju.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/11/22/wystep-linette-w-australian-open-bardziej-nie-niz-tak/
 
#219 ·
How come the lack of experience can serve as an argument against playing AO? :spit: I don't get these people. I mean, she should do whatever she thinks is right, but should really think twice before waisting this huge amount of points she already gained. If she's not gonna play in the next six month (due to the lack of experience and troublesome logistics...) she'll be in the very same place next year but with a huge burden of having to defend 7 finals. And let's face it, it would be very hard to repeat a 20+ winning streak on any level of tournaments. Now, she's in a very comfortable position, nothing to defend, and can advance a mile with limited effort. I worry that she's gonna get sticked to those 25ks like Sacha Jones.
 
#220 ·
The famous article from TenisKlub, enjoy guys:

W lutym świętowała osiemnaste urodziny, właśnie kończy kurs na prawo jazdy i choć zdarza jej się myśleć o wyprowadzce z domu, to przyznaje, że jeszcze nie czuje się tak do końca dorosła. Tenisiści i tenisistki najczęściej żyją w biegu, a ona nie jest wyjątkiem. Przekonaliśmy się o tym, gdy odwiedziliśmy ją w jej rodzinnym Poznaniu

Tekst Jarosław K. Kowal


Czasu na spotkanie, to norma, miała niewiele, ale tak długo i bez grymasu odpowiadała na pytania, że w końcu spóźniła się na korepetycje z języka polskiego. Trzeba zaznaczyć, że dodatkowe lekcje były dla niej ważne, bo choć trwały wakacje, ona z powodu natłoku tenisowych obowiązków, jeszcze nie „zaliczyła” wszystkich przedmiotów.
Żeby nie burzyć z góry ustalonego planu dnia (tenisistka Grunwaldu bardzo lubi mieć wszystko dokładnie poukładane), umówiliśmy się z nią, a jakżeby inaczej, w jednym z poznańskich centrów handlowych, do którego i tak musiała wstąpić. Pomogliśmy przy okazji przy wyborze obudowy na telefon, sukienki oraz butów, które miały się przydać na „players’ party”. – Mam chyba manię na punkcie wszystkiego, co można na siebie włożyć – śmiała się szukając wymarzonych popielatych szpilek. Prosimy jednak nie odczytywać tego opacznie: Magda rzadko bywa na imprezach i na pewno nie jest jedną z tych dziewczyn, które myślą wyłącznie o kolorze szminki.
Przeciwnie. Zakupy to tylko świąteczna rekompensata za codzienne krople potu wylewane na treningach. Praktycznie na żadne inne zachcianki sobie nie pozwala, bo przecież zawodowy sport ciągnie za sobą całą gamę wyrzeczeń.
– Gdybym mogła wybierać jeszcze raz, to, mimo wszystko, nie zmieniłabym żadnej decyzji. Znowu wybrałabym tenis i tę samą szkołę. Otaczają mnie wspaniali ludzie, dzięki którym mogę grać. Chyba jestem szczęściarą – opowiada nam z uśmiechem Linette.

Kochane forhendy
Skąd wzięło się jej nietypowe nazwisko? Wszystko zaczęło się od... rewolucji francuskiej. W czasie wojen napoleońskich jeden z żołnierzy bez pamięci zakochał się w Polce, z którą wyjechał potem do Wielkopolski. Pewnie byłby dumny, gdyby wiedział, że dwieście lat później jego prapraprawnuczka (tych „pra” powinno być chyba trochę więcej) będzie uprawiała sport na najwyższym poziomie i że wspomni o nim przy okazji powstawania tego reportażu.
A nie byłoby go, gdyby nie historia sprzed dwunastu lat. Wtedy na jeden z turniejów sześcioletnią Magdę zaprowadził tata, zresztą trener tenisa. Ta od pierwszego wejrzenia, jak przodek w prapraprababci, zakochała się w forhendach oraz bekhendach i ze łzami w oczach wyprosiła wypatrzoną w pobliskim sklepie rakietę. Już wówczas nie było odwrotu. Ojciec osobiście zaczął uczyć córkę podstaw tenisa.
Na korcie słuchała wskazówek taty, a w telewizji podpatrywała, jak robi to Monica Seles. Zafascynowana jej stylem gry nauczyła się uderzać piłkę z forhendu mocno trzymając rakietę w obu dłoniach. Na jednoręczny przestawiła się dopiero w wieku dwunastu lat.
Wtedy już nie trenowała z ojcem. – Nie chcieliśmy naszych prywatnych relacji mieszać z tenisem. To tata zdecydował, że nie będziemy dalej wspólnie trenować. Jestem dumna i podziwiam go za to. Nie każdy rodzic potrafiłby podjąć tak trudną decyzję – na te wspomnienia Magda uśmiecha się nieśmiało.
Dziś tata sprawuje obowiązki kogoś w rodzaju menedżera, a na korcie młodą tenisistką opiekuje się trener Jakub Rękoś. Linette bez namysłu mówi o nim „przyjaciel” i wspomina, jak pomagał jej w najtrudniejszych chwilach. Na przykład wtedy, kiedy jej rodzice się rozwodzili.
– Potrzebowałam dużo czasu, aby zrozumieć, że tak będzie lepiej i dla nich, i dla mnie. Na treningach nie dawałam z siebie 100 procent, ale trener dodawał mi otuchy. Żałuję, że trwało to tak długo, ale teraz mieszkam z mamą i jest już wszystko w porządku.
Natomiast wspólnie z tatą uwielbia trząść się ze strachu oglądając horrory. To właśnie dzięki niemu pokochała nie tylko tenis, ale też mrożące krew w żyłach dreszczowce. Książki też często czyta. Ostatnio trzymała nos głównie w lekturach szkolnych, ale poleca także sagę „Zmierzch” Stephenie Meyer, trylogię „Millenium” Stiega Larssona i powieści Paulo Coelho.
Jej wielką pasją są także kolei góry. Kiedyś w Tatrach czy Bieszczadach bywała dwa razy do roku, ale ostatnio jakoś brakuje czasu na takie wypady. Korty buduje się raczej na płaskim…

Do browaru, ale nie na piwo
Dzień Magdy wygląda dość nietypowo dla nastolatki, ale całkiem normalnie dla sportsmenki. Do wczesnych pobudek (nawet przed szóstą rano) i równie wczesnych wizyt na korcie czy siłowni zdążyła już się przyzwyczaić. Indywidualny tok nauczania pozwala jej bywać w szkole nieregularnie, ale nie przeszkadza w tym, by osiągać dobre stopnie. W tym roku do czerwonego paska na świadectwie zabrakło bardzo niewiele. Gdybyż tylko ta chemia była ciut łatwiejsza...
Studia? – Jeszcze nie zdecydowałam, na jaki pójdę kierunek, ale na pewno coś wybiorę. Chcę uczyć się czegoś, co mnie interesuje. Nie można żyć tylko tenisem.
Gdzie w tym wszystkim czas na życie towarzyskie? Nie ma go zbyt wiele, ale wystarczy, by od czasu do czasu spotkać się ze znajomymi. Najchętniej w Starym Browarze, na przykład z koleżankami z kortu: Kasią Piter albo Basią Sobaszkiewicz. Oczywiście Magda zastrzega, że do domu wraca punktualnie (a przynajmniej się stara) i że bawi się bez alkoholu, bo piwa czy wina i tak nie lubi.
Na turniejach często plotkuje z Brytyjką Heather Watson, zwyciężczynią zeszłorocznego US Open juniorek. Dziewczyny myślą nawet o wspólnych wakacjach. Może Dubaj, może Bahamy, ale żadnych szczegółów jeszcze nie zdążyły ustalić.
Z pewnością plotki często dotyczą tematów damsko-męskich (bo ile można gadać o tenisie?), ale na randki Magda obecnie (podobno) nie chodzi. Dlaczego nie ma chłopaka? W pewnym sensie też przez tenis. – Ten, kto nie spędza wielu godzin na machaniu rakietą, mógłby nie zrozumieć, dlaczego mam dla niego tak mało czasu. A gdyby był to tenisista, widywalibyśmy się chyba jeszcze rzadziej, bo ciągle bylibyśmy w rozjazdach – tłumaczy.

Rynek pępkiem świata
Co w sobie lubi najbardziej? Długo zastanawia się nad odpowiedzią, ale w końcu stwierdza, że jej najlepszą cechą jest konsekwencja w dążeniu do wyznaczonego celu. – Zawsze byłam uparta i może właśnie dzięki temu jestem tu, gdzie jestem? – pyta trochę retorycznie, a potem z rozwagą tłumaczy, że: – Droga na skróty nigdy się nie opłaca.
I nie boi się nazywać siebie profesjonalistką oraz perfekcjonistką. Jest nią zresztą także poza kortem. Przykład? W domu czasami trzeba ją gonić do sprzątania, ale jak już się do czegoś zabierze, to robi to tak, że potem nie ma się do czego przyczepić. Mucha nie siada.
Z drugiej strony jest wyjątkowo skromna i sama przyznaje, że nieco… zakompleksiona. – Wszystko biorę do siebie, choćby była to największa bzdura. Więc kiedy ktoś chce mi dokopać, przychodzi mu to z łatwością – takie podejście Magdzie nie pomaga także w życiu zawodowym. Czasami kusi ją, aby zaglądnąć na internetowe fora i poczytać komentarze na temat swojej gry. Trener zabrania, bo ludzie lubią wypisywać głupoty, ale zdarza jej się ulegać pokusie.
Aż dziw przy tym, jak bardzo jest pewna siebie na korcie. Ze swoich występów potrafi być usatysfakcjonowana, ale po treningach ciągle czuje niedosyt i ciągle widzi coś do poprawy. Ostatnio narzekać wręcz jej nie wypada. Przed sezonem miała cel, żeby w październiku znaleźć się w szóstej setce rankingu WTA, ale w międzyczasie złapała taką formę, że wykonała 200 procent normy. Albo więcej. Zdążyła wygrać trzy turnieje (w Szczecinie oraz niemieckich Hechingen i Versmold) i już puka do drugiej setki. Ta informacja może być już zresztą nieaktualna, bo proces produkcji każdego numeru „Tenisklubu” trwa niewiele krócej niż US Open, do którego eliminacji Linette zabrakło kilku, może kilkunastu pozycji.
Jaki jest zatem jej nowy cel na końcówkę sezonu? – Tym razem nie ma żadnego. Po prostu chcę grać swoje i dalej wygrywać – pada odpowiedź. Pod koniec roku Linette wskoczy na jeszcze głębszą wodę i spróbuje sił w dobrze obsadzonych zawodach ITF z wyższą niż dotychczas (25 tys. dolarów) pulą nagród.
A wyjazdy za granicę lubi? I to jak! – Gdy byłam młodsza nawet nie za bardzo chciałam wracać do domu. Lubiłam rozmawiać i poznawać nowych ludzi. Zresztą do dziś mama narzeka, że traktuję dom jak hotel.
Jednak mimo to za nic nie wyprowadziłaby się do innego miasta. Lubi Sopot i Gdynię, zwiedziła pół Europy, była w Stanach Zjednoczonych, Meksyku czy Maroku, ale dla niej nic nie może równać się z Poznaniem, obiadami u dziadków i klimatem tutejszego rynku (szczególnie wieczorami!).
 
#223 ·
Magda for December Tenis Klub magazine:

Mogłaby wystąpić w eliminacjach Australian Open, ale... nie chce. "Miałabym tam jechać na wycieczkę? Ranking to nie wszystko. Jeszcze nie gram na tyle dobrze. "
Translating: She could play in Australian Open quallies but... she doesn't want to.
"Would I go there just for a trip? Ranking is not everything. I'm not playing that well yet".

My news are not wrong Adrian. :haha: :wavey:
 
Top